Dochodziło południe. Nagły dzwonek telefonu wyrwał Varane'a ze snu. Młody
zawodnik był zmęczony, bo długo bił się z myślami i nie mógł zasnąć. Odebrał.
- Stary, sprawdź swoją pocztę - głos Marcelo brzmiał poważnie.
- Widzę, że zrobiłeś to za mnie - mruknął. - Co się stało?
- Sprawdź - pomocnik rozłączył się.
Francuz powoli zwlekł się z łóżka i włączył laptopa. Zalogował się na
pocztę internetową i aż przetarł oczy ze zdziwienia. Czekał na niego e-mail,
którego nadawcą był Paris Saint-Germain F.C. Klub ten bez owijania w bawełnę
wyjaśnił, że chętnie zobaczyłby Raphaela w swoich szeregach. Stoper przysiadł i
zamyślił się. Nie grał w Realu Madryt długo, ale zdążył już zżyć się z tym
klubem, zawrzeć przyjaźnie, pokochać Santiago Bernabeu jak swój dom. Poza tym
od dziecka był Madridistą, a teraz mógł grać w ukochanych barwach. Ale musiał
też pomyśleć realnie o sobie, swojej karierze i przyszłości. Klub ze stolicy
Francji na pewno dałby mu lepsze szanse na rozwój. Ale wtedy przypomniał sobie
ją. Kari. Znał ją krótko, była dla niego nieodkrytą tajemnicą, a jednocześnie
wiedział o niej tak wiele. Była Madridistką duszą i sercem, od zawsze na
zawsze. I gdy sobie to przypomniał, od razu podjął decyzję. Zostaje. Nie ma
możliwości, żeby wyjechał. Nie ma możliwości, żeby ją zranił opuszczając
Królewskich. Już wystarczy, że jest smutna przez ten pieprzony mecz z Granadą,
a on jest przez to wściekły. Zostaje i będzie robił wszystko, żeby się
cieszyła. Bo była dla niego kimś bliskim, choć nie potrafił dokładnie
zdefiniować kim.
***
Tymczasem Kari postanowiła wreszcie mu odpisać. Po smutnej nocy wystukała
na komórce smsa do niego. Była smutna, bo Real przegrał i bo on również był
smutny.
Sms
Do: Raphael Varane
Nie przepraszaj mnie, bo nie masz za co :) Będzie dobrze!!!
- Wiesz co? Tak sobie myślę, że ty się nim tak jarasz, jak nikim innym. On
jeszcze będzie twoim mężem - śmiała się Karolina, przeciągając się.
- Taa... - uśmiechnęła się smutno szatynka. Podeszła i włączyła komputer
dużym palcem u nogi, jak zwykle. - Zaraz dowiesz się o mnie nowych rzeczy, ja o
sobie też - stwierdziła demonstracyjnie. Weszła na główną stronę jednego z
madryckich dzienników i rozszerzyła oczy.
- Co?! - krzyknęła. - PSG chce pozyskać Varane'a!
Kari zaczęła nerwowo chodzić po pokoju lamentując, że to niemożliwe. W tym
samym czasie jej przyjaciółka wystukała na jej telefonie wiadomość o następującej
treści.
Sms
Do: Raphael Varane
Przechodzisz do PSG?
Dziewczyna nawet tego nie zauważyła i dalej gorączkowo rozmyślała. Ale już
parę minut później jej telefon zapiszczał i nerwowo go podniosła.
Sms
Od: Raphael Varane
Nie przechodzę. Wiesz dlaczego? Bo PSG nie ma takich wspaniałych fanek :)
- Napisałaś do niego! - ryknęła na cały pokój Kari.
Karolina odczytała wiadomość i uśmiechnęła się pod nosem.
- Tylko nie mów, że się będziesz na mnie wściekać - zaśmiała się.
Kari nabrała powietrza.
- Tak, tak, wiem, to było takie niekulturalne i w ogóle, ale widzę jak ci
się mordka cieszy!
Blogerka pokręciła głową z przekorą.
- Bo było, ale w zaistniałej sytuacji nie będę się czepiać - zakończyła ze
śmiechem.
***
- Ja to bym zrobił pierwszy krok na twoim miejscu - Alvaro Morata posłał
Varane'owi znaczące spojrzenie znad kufla piwa. Młody napastnik urządził małą
męską imprezkę w swojej posiadłości. - Patrzysz na ten telefon, jak na świętość.
Ślepy by zauważył.
Marcelo odwrócił się od automatu z grami i uśmiechając się zawadiacko,
krzyknął:
- Ma rację!
Raphael podszedł o niego powoli.
- Skoro jesteś takim ósmym cudem świata w relacjach z dziewczynami, to
wymyśl coś, bo ja do cholery nie widzę żadnego kroku skoro mieszkamy tysiące
kilometrów od siebie!
- Mamy XXI wiek! Myśl trochę! Zapytaj ją czy chce z tobą pogadać na skype!
A jak się zgodzi, a zrobi to na pewno, chodź ze mną zagraj, bo jesteś nie do
życia!
- Okej, napiszę jutro! Teraz czas dla was, panowie - zasiadł przed drugim
automatem.
Jednak za chwilę pochylił się nad nim Ronaldo i powiedział:
- Na boisku jesteś obrońcą, ale w życiu każdy musi być napastnikiem.
Myślisz, że jak zdobyłem Irinę? - puścił oczko i odszedł.
A Varane'owi, który był już lekko pijany i nabierał dziwnych skłonności do
filozofowania przeszło przez głowę jak ważna w życiu jest wiara. Kari zawsze
wierzyła, że on i cały Real Madryt dadzą radę, wygrają, a jego kumple wierzyli,
że on potrafi osiągnąć to, na czym mu zależy, jeśli tylko chce.
***
Raphael Varane wysiadł ze swojego samochodu pod Valdebebas i poszedł do
szatni. Klepnął Morate po ramieniu.
- Ty to masz pomysły. Impreza dzień przed treningiem. Umieram..
- Mou da nam popalić - ziewnął młody napastnik.
Nagle smartfon Francuza zapiszczał.
Sms
Od: Kari
Powodzenia na treningu.
Sms
do: KAri
Skąd wiesz, że mamy teraz trening?
Sms
Od: Kari
Jestem Madridistką, więc wiem :) Powodzenia.
Varane przebrał się szybko i wybiegli na murawę. Byli nie do życia. Gra
szła opornie. Trener wrzeszczał, że przegraliby nawet z trzecią ligą. W pewnym
momencie młody obrońca potknął się o Xabiego Alonso i przewrócił się na trawę.
Poczuł ból w stopie, podbiegli do niego sanitariusze. Widział spojrzenie
trenera, który widocznie domyślał się, że z chłopakami coś jest dzisiaj nie
tak. Varane został zabrany na badania, gdzie stwierdzili u niego kontuzję -
uraz stopy. Brzmiało to jak wyrok. Właśnie teraz, gdy miał tak wielką ochotę
grać i wygrywać przychodzi do niego kontuzja! Odprowadziły go współczujące
spojrzenia kolegów. Marcelo odwiózł go do domu. Jechali w ciszy.
- Wiem, że jesteś zły, ale...sam pomyśl. Co cię pocieszy?
Rafa milczał.
- Masz z nią dziś porozmawiać na skype. Sam wiesz, że twój humor będzie
wtedy o krok od orgazmu - zarechotał pomocnik i zaparkował.
Obrońca uśmiechnął się szeroko i podziękował za podwiezienie.
- Napisz i to już! Wujek Marcelo patrzy! Trzymaj się, stary!
***
Karolina odebrała dzwoniący natarczywie telefon.
-Aaaaaaaaaa! - z słuchawki dobiegł pisk przyjaciółki, aż odsunęła komórkę od
ucha. - Chce ze mną rozmawiać na skypeeee! - krzyczała Kari.
- To z nim porozmawiaj, a potem zrobię nasza ulubioną kawę i wszystko mi
opowiesz - zarechotała do słuchawki.
- To idę!
***
Kari drżącymi rękami zaakceptowała zaproszenie na komunikatorze Skype.
Chwilę temu dostała smsa od niego, pytał, czy może chciałaby z nim porozmawiać.
A jak mogłaby nie chcieć?!
I tak wymienili się loginami i już za kilka sekund mieli się usłyszeć.
Kliknęła 'odbierz', gdy zadzwonił.
- Cześć - uśmiechnął się szeroko, a ona prawie rozpłynęła się nad tym
uśmiechem, który tak kochała.
- Hej. I jak tam? - uśmiechnęła się delikatnie, nie dając sobie sprawy, że
i jej widok przyprawia go o radość w sercu.
Raphael posmutniał.
- Co się stało? - przestraszyła się.
- Nic takiego. Mam kontuzję - czuł pewne upokorzenie przyznając się jej do
tego, ale nie bał się, wiedział, czuł, że ona to zrozumie.
Wyraz jej twarzy również się zmienił.
- Przykro mi, ale to szybko minie.
- Zawsze jesteś taką optymistką? - nie dowierzał.
- Nie, ale zawsze jestem optymistką Madridistką.
- Podziwiam cię.
- Odrzuciłeś kategorycznie ofertę od PSG? - zapytała nagle.
- Tak - potwierdził patrząc na nią.
- Dlaczego?
Młody Francuz zaczął się zastanawiać, co odpowiedzieć. "Bo ty jesteś
fanką Realu" - przecież to bez sensu, pomyślał.
- Bo jestem zżyty z Madrytem i tylko Real ma to szczęście mieć ciebie jako
fankę - wypalił, zanim ugryzł się w język. Zobaczył jej słodki uśmiech i już
wiedział, że było warto.
- A dzięki twojej decyzji tylko Real ma szczęście mieć takiego wspaniałego
zawodnika.
Wzruszył ramionami.
- Jeszcze raz cię przepraszam za ostatni mecz.
- Zwariowałeś? Dlaczego i po co mnie przepraszasz? To nie twoja wina. Tak
bywa i żyje się dalej..
- I wierzy się, że będzie dobrze, tak? - przerwał jej z zawadiackim
uśmiechem.
- Bo będzie! A co tak dokładnie ci się stało?
- Uraz mięśnia w lewej stopie.
- Widzisz, w lewej, już jakiś pozytyw, prawa jest bardziej potrzebna i
nienaruszona!
- Zmieniam opis ciebie w telefonie na Lady Pozytywna - zarechotał.
- A ja twój na Mister Negatywny - wystawiła mu język.
- Jak chcesz miłą wiadomość to gazety już o tobie nie piszą.
- O nie! Moja sława się skończyła - zrobiła smutną minkę.
- Jeśli się ze mną gdzieś pokażesz to ją odzyskasz! A tak poważnie,
spotkajmy się jeszcze. Jesteś moją jedyną fanką, którą bardzo lubię.
- Cieszę się! Ale wiesz jaka jest sytuacja...
- Dla mnie to nie problem.
- Ale dla mnie tak - odpowiedziała.
- I tak nie zagram z Sevillą, a przecież musisz zobaczyć skromnego Raphaela
w akcji!
Roześmiała się.
- Już ja cię jakoś namówię! - śmiał się.
Jeszcze chwilę gawędzili i żartowali. Ich rozmowa stała się luźna.
***
- Gadałem z nią.
- I jak?
- Jestem szczęśliwy - stwierdził Varane, ale po drugiej stronie usłyszał
tylko szaleńczy śmiech.
- Wariujesz! Alkohol jeszcze z ciebie nie wywietrzał - Veira nie dowierzał.
- Chyba się zakochałem, stary.
- Odkrycie roku...